środa, 13 marca 2013

Fani disco polo. Wciąż są!


 Dlaczego muzyka disco polo nadal ma swoich fanów?




Muzyka disco polo ma swoich fanów ze względu na lekkość i łatwość jej stworzenia, zaprezentowania publiczności na weselu, festynie lub zabawie zakrapianej alkoholem, gdzie wśród ludzi zażenowanych na co dzień prostymi melodiami, nagle okazuje się, że wszyscy znają tekst o majteczkach w kropeczki, czy też o sąsiadce z naprzeciwka. Taka muzyka ze względu na jej elektroniczny rytm do potupania nóżką łatwo wpada w ucho i w końcu zyskuje swoich fanów.

                Nazwa disco polo powstała w 1993 (w podobieństwie Italo disco), a gatunek powstał z piosenek ludowych oraz weselnych, ale grane były na instrumentach klawiszowych, co w połowie lat dziewięćdziesiątych przyniosło muzyce disco polo wielką ilość fanów. Na przestrzeni wieków większość ludzi żądała mniejszej pompy przy wydarzeniach kulturalnych. Ludzie od życia żądają głównie chleba i igrzysk, zatem lud pracujący (czyli większość społeczeństwa) chce na czymś się rozerwać. W odległych czasach opera stała się mało popularna, zatem powstała operetka, która była krótsza, zabawniejsza, bardziej lekka. Jednak i to było dla ludzi za dużym wysiłkiem, więc powstał musical, który znowu trafił w gusta, ale to dalej nie było to. I tak po nitce do kłębka lud pracujący w Polsce mógł w latach dziewięćdziesiątych rozsiąść się wygodnie w niedzielne przedpołudnie przed telewizorem i słuchać zupełnie niewymagających myślenia kawałków, których teksty i tak znają wszyscy. Ciekawym przypadkiem była pastiszowa piosenka autorstwa Andrzeja Korzyńskiego, w wykonaniu Marka Kondrata i Marleny Drozdowskiej pt. Mydełko Fa. Owa piosenka była prześmiewcza względem muzyki chodnikowej, jednak przez fanów disco polo została przyjęta jako przebój, a nawet utrzymywała się przez kilka tygodni na pierwszym miejscu listy międzynarodowych przebojów radia For You w Chicago.  Później muzyka disco polo została odstawiona w kąt przez stacje muzyczne i telewizyjne, węsząc większy dochód i popularność nomen omen w muzyce pop. Jednak fortuna kołem się toczy i muzyka disco polo, po kilku latach wróciła na dobre do dyskotek, do Internetu, telewizji i radia. Od kilku miesięcy miano najpopularniejszej polskiej telewizji muzycznej przypada Polo TV (stacja, która puszcza kawałki disco polo), a na liście YouTube 100, czyli na liście stu najpopularniejszych teledysków na YouTube pojawiła się piosenka zespołu Weekend – Ona tańczy dla mnie, która ma na dzień dzisiejszy ponad 55 milionów wyświetleń. Szał tej piosenki porwał całą Polskę – od kibiców, sportowców, tancerzy, aż po dziennikarzy. Czytając komentarze pod piosenką zespołu Weekend można się domyślić, że popularność muzyki chodnikowej w Polsce jest dla wielu enigmą. Wpatrując się jednak głębiej w komentarze zachwalające tę piosenkę, można wysnuć wniosek, że ten gatunek stał się w Polsce tradycją, powodem do dumy, a ponownym impulsem do słuchania owej muzyki, ale tym razem bez powodu do wstydu, ani bez żadnych kompleksów, jak to miało miejsce w latach dziewięćdziesiątych. 

                Muzyka disco polo nadal ma swoich fanów, bo ten gatunek muzyczny to moda, a moda ma to do siebie, że prędzej, czy później – wraca. Jak się przekonaliśmy potrafi wrócić i namieszać bardziej, niż poprzednio. Tradycją na studniówkach nie jest już tylko polonez przygotowywany przez maturzystów, ale także pląsy przy muzyce disco polo. O gustach można nie dyskutować, można je przemilczeć, ale mania muzyki chodnikowej, która stała się w Polsce kulturą, nie jest zjawiskiem przelotnym. Jako puentę tego referatu podam fakt, że na razie fanów omawianego gatunku muzycznego szybko nie ubędzie – ze względu na to, że polski zespół grający disco polo – Bayer Full – w 2010 roku podpisał kontrakt z Chińczykami na 67 milionów płyt. To 191-krotność minimum, jakiego potrzeba do zdobycia Diamentowej Płyty.


Tomb Raider w biedro

Wiecie, co ciekawego znalazłem, robiąc zakupy w biedronce? Zestaw 9 (słownie: dziewięciu) gier z Larą Croft w roli głównej. Od pierwszej części, aż po Underworld. Za dwie dychy! Ostatnio tak bardzo chciałem zagrać w TR: Chronicles, ze względu na moje wspomnienia, bo pamiętam jak grałem w tę gierkę będąc młodszym. Kilka godzin świetnej zabawy, pomimo tego, że grafika jak na te czasy przestarzała, a na te to już w ogóle starożytność, to grywalność i radość płynąca z monitora jest wielka. Po prostu klasyka! Dla potwierdzenia mych słów screen:




Chętnie poleciłbym ten zestaw, ale prawdopodobnie już nie dacie rady zdobyć tego w biedro. A ja będę miał kilka(naście) godzin zabawy. Cheers!

Kolejne wierszowania

Widzicie mili państwo! To jest rzeczywisty kawałek mojej duszy. To jest kilka słów, które oddają to, co myślę. Zapraszam na chwilę do rozmyślań.




Czuję moją ciężką głowę,
Czy chęć pisania słowa za słowem?
Jak suknie balowe
Kolorami uderzenie
Dać iskrę, jak krzemienie
Obudzić
Jak wtedy, gdy ktoś trąbi
I nie stawać się zombie
Chociaż deszcz siąpi,
Ciąg dalszy nastąpi...
 
 
 
Kolorami uderzenie
 

10 przypadków...

... kiedy możesz sobie bez najmniejszych wyrzutów sumienia, krzyknąć sobie na cały głos...



1. Kiedy drużyna, której kibicujesz traci bramkę (albo nie trafia karnego, albo napastnik jest na spalonym, albo sędzia się pomylił, albo mecz jest już przegrany) - ogólnie sport powinien uwalniać emocje, także wulgaryzmy powinny być wpisane w reguły sportowe i na pewno nie powinny być uznawane jako coś złego, czy też przykrego.

2. Gdy tracimy wszystkie oszczędności swojego życia - no wtedy to można sobie chociaż soczyście zakląć i udać się pod najbliższy most.

3. Gdy mamy doła (w celu oczyszczenia/katharsis) 

4. Gdy odczuwamy ból - bo wtedy to po prostu pomaga.

5. (UWAGA! To tylko dla Polaków) Gdy zobaczymy coś zjawiskowo pięknego - wchodząc na Empire State Building i zerkając na panoramę New York można sobie pozwolić :)

6. Gdy umiera nam ktoś bliski - tu zupełnie poważnie, gdy wali nam się świat po utracie bliskiej osoby dobrze jest sobie zakurwić, wiedząc i tak, że to nic nie pomoże.

7. Gdy chcemy powiedzieć "krzywa" w języku asturyjskim, hiszpańskim, czy też włoskim - oczywiście pisze się to "curva"

8. Gdy jedziemy samochodem - tu to dopiero można się rozpisywać, bo dotyczy to sytuacji, gdy: jesteśmy uczestnikiem wypadku, gdy widzimy wypadek, gdy ktoś wymusza pierwszeństwo, gdy ktoś jedzie za wolno, gdy ktoś jedzie za szybko, gdy my jedziemy za szybko, gdy ktoś wyprzedza przed wzniesieniem, gdy ktoś wyprzedza na trzeciego przed tirami, etc.

9. Gdy skaczemy na bungee

10. Gdy przypomnimy sobie coś ważnego, o czym zapomnieliśmy - "Kochanieee! Co mi kupiłeś na naszą rocznicę?"

+ BONUS (tu możemy użyć formy wzmacniającej, znanej szerzej, jako "MAĆ!"

11. Gdy uderzymy po ciemku w szafkę małym palcem u nogi.

Narodowy Fundusz Fryzjerstwa

Czy Narodowy Fundusz Zdrowia powinien zostać sprywatyzowany?



Dziś chciałem Wam przekazać jeden tekst, który pokaże absurdalny pomysł, ujawniając też krytykę polskiego NFZ, bo nie mogę wciąż zrozumieć, dlaczego tego wszystkiego nie można sprywatyzować i wystawić na rynek wolnej konkurencji.

Wyobraźcie sobie coś takiego...

Rząd przepycha przez głosowanie ustawę o powstaniu NFF, czyli Narodowego Funduszu Fryzjerów. NFF oczywiście bierze wiele zakładów fryzjerskich pod swoje skrzydła, a te, które wciąż stoją prywatne stawiają ceny zaporowe i obsługują w większości tyko tych dzianych klientów. Fryzjerzy w NFF mają refundowane takie zabiegi, jak: strzyżenie włosów dla ludzi, którzy pracują oraz standardowe zabiegi. Dla ludzi, którzy chcą normalnie skorzystać z usług fryzjera, ceny zostają podniesione, bo fryzjer teraz jest na garnuszku państwa, czyli dostaje ustaloną kwotę dziennie, nie mogąc dorobić na wolnej KONKURENCJI, bo byle gówniany fryzjeropodobny gość z nożyczkami dostaje tyle samo kasy, co wykształcony w tym kierunku człowiek. Nad fryzjerami stoi potężna piramida administracji, która ciągnie pieniądze, jak odkurzacz piasek. Tam w większości w tajemniczy sposób znikają fundusze, które dotąd dostawali fryzjerzy, by ulepszać swoje zakłady.


Co się dzieje w takim wypadku?

Umawiasz się na przystrzyżenie grzywki, a kolejny termin "zabiegu" masz przydzielony za miesiąc. Okazuje się, że to nie jest refundowane, zatem płacisz dwa razy tyle, ile mogłe/aś zapłacić przed NFF. Denerwujesz się, bo w końcu jakiś procent Twoich podatków idzie na tę działalność. Ale nic to, bo na drugi dzień zauważasz, że ta grzywka wygląda już naprawdę niepokojąco. Jakie teraz masz wyjście?
1. Umawiasz się ze znajomym fryzjerem, który podczas przerwy rach-ciach zrobi Ci ów "zabieg" (myślę, że to byłaby najczęściej wybierana opcja- za darmo lub pieniądze do kieszeni fryzjera bez odprowadzania żadnego podatku, państwo i tak traci, itp.)
2. Bierzesz maszynkę do ręki albo prosisz mamę, by ucięła Ci pół grzywki. Efekt? Zakładasz czapkę i postanawiasz się nie pokazywać nikomu przez najbliższe pół roku.
3. Fryzjerzy, którzy dorabialiby na czarno z różnymi cenami, ale byłoby to nielegalne, piętnowane w mediach, że państwo na tym traci, że tacy fryzjerzy mają szkodliwe dla zdrowia nożyczki etc.

Zostawiam Was, byście mogli przemyśleć tę sytuację, byście mogli dojrzeć, dlaczego aspektem kreującym ceny oraz jakość na wolnym rynku jest konkurencja.

wtorek, 12 marca 2013

Najpopularniejszy fetysz

Czy fetysz jest zdrowy dla człowieka? Czy może jest to niebezpieczne zboczenie, który skrzywia poglądy na seksualność i bez tej jednej cząsteczki nie jesteśmy w stanie już uprawiać seksu?
Może tego nie wiecie, ale amerykańscy psychiatrzy sklasyfikowali fetyszyzm w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych jako zaburzenie psychiczne i zaburzenie zachowania?

Jak to? - zapytacie - Przecież my z dziewczyną zabawiamy się na różne sposoby i nie umniejsza nam to satysfakcji, a wręcz przeciwnie, zwiększa ją. 

Między amerykańskimi uczonymi, a prawdą zawsze coś stoi. Tym razem jest to wiele tysięcy (a kto wie, może nawet i milionów ludzi), którzy lubią przyprawić sobie seks albo fantazjować seksualnie z użyciem jednego z przedmiotów lub wyobrażając sobie go.

Co o problemach z definicją może nam powiedzieć wikipedia?


Istnieje bardzo wiele definicji oraz linii demarkacyjnych, odróżniających lub łączących fetyszyzm z parafilią. Wg klasyfikacji i opisu Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego fetyszyzm jest formą parafilii, czyli zaburzenia preferencji seksualnych a uzyskanie satysfakcji seksualnej dostępne jest niemal wyłącznie w obecności fetysza.
Fetyszyzm polega na uzyskiwaniu satysfakcji seksualnej głównie lub wyłącznie dzięki obecności obiektu pobudzenia − fetyszu. W sytuacji, gdy dany obiekt jest tylko fakultatywnym dodatkiem, zwiększającym satysfakcję seksualną, nie mamy do czynienia z parafilią

Oczywiście, że mamy czasami też do czynienia z pewnymi niebezpieczeństwami:
Akrotomofilia, nekrofilia, apotemnofilia - to tylko przykłady niebezpiecznych zboczeń seksualnych, które są pięntnowane przez lekarzy i społeczeństwo. 

Ja natomiast chciałbym nawiązać do niezwykle popularnego fetyszu w Polsce, jakim jest fetysz nylonu (rajstop, pończoch, kabaretek, podkolanówek, etc.)


Na każdym kroku możemy spotkać kobietę, która odkrywa swoje nogi w rajstopach, zakładając spódnicę lub sukienkę. W urzędach, szpitalach, bankach itp. możemy spotkać wiele kobiet, które chętnie lub z przymusu noszą rajstopy. Przyjęło się tak w Polsce (ale i o dziwo w USA, pomimo braku tradycji zakładania nylonu) i możemy znaleźć w Internecie, jak wielu fetyszystów zrzesza taki niewinny produkt.

Wchodzimy na jedno z zagranicznych forów (jedno z największych w tym temacie) i widzimy tam 27275 użytkowników. Spora liczba, prawda? Jeśli natomiast wejdziemy na jedno z największych polskich for o tematyce rajstopowej możemy doczekać się tam 4505 użytkowników. 
Co takiego jest w błyszczącym elemencie garderoby? Opinii zasięgnąłem na jednym z forów w Internecie i oto co znalazłem (uwaga! to są słowa kobiety i nie zmieniam ani jednej kropki w tej wypowiedzi)

Witam drogie Panie i dziewczyny
Temat założyłam gdyż nurtuje mnie jedno pytanie i oczywiście dotyczy ono rajstop
Sama ubóstwiam ten element bielizny/garderoby i po części z racji pewnych zalet w intymnym znaczeniu bez wstydu mogę powiedzieć że łączy mnie coś więcej z nimi niż tylko przyzwyczajenia w porannym ubieraniu się.Natomiast sam rodzaj fetyszu często spotykam u zakochanych w widoku nóg pod mgiełką panów lub pań natury TS/TV. Za to rzadkością jest że nowo poznana przedstawicielka płci żeńskiej po bliższym poznaniu się pochwaliła się słabością do w/w rajstopek.W erotyce i branży porno niezmiennie widuje się wielkie fanki podkręcania seksapilu swych nóg poprzez pończochy,legginsy czy tematowe "pantyhose" choć zdaje sobie sprawę że za dobrą kasę można zrobić w tej branży wszystko.Sedno mojego pytania do każdej kobiety ,dziewczyny,panny na forum jest następujące :
Czy rajstopy są w Twoim życiu dodatkiem ktorego wymagaja wesela i przyjęcia? Czy może bez zastanowienia przyznasz iż jesteś jedną z tych co bardzo lubią (może nie codziennie jak ja  ) je mieć na sobie kiedy tylko mogą ewentualnie częściej niż mają w zwyczaju znajome,koleżanki oraz doceniasz ten element bielizny nie tylko w sferze codzienności ale i intymności i erotycznej sferze.
Przeglądnęłam w miarę dokładnie tematy o rajstopkach ale nigdzie nie znalazłam odpowiedzi czy są faktycznie kobiety które takowy fetysz posiadają czy też w wielkiej mierze to tylko fikcja ze stron porno.

Prawda, że ciekawe podejście? Jest nawiązanie do tego, że nie tylko używa się rajstop w stronach internetowych dla dorosłych w celu podkręcenia atmosfery, ale może to również być czynnikiem pobudzającym dla noszących ów przedmiot kobiet.

Hm, a jednak całkiem niezłe :)

Skrypty z krypty

Zapraszam na jeszcze jeden wiersz, tym razem o przemianach. Idealnie wpasowuje się to w moją ideę Przełomowego Poniedziałku.


Na rynku w południe
Gdzie duszno i tłoczno
Każdy z pomysłem
I cóż oni poczną?
Z tylu straganów
Przy wyjściu z bramy
Stał stary człowiek
Już schorowany
A w swoim kramie
Miał rzeczy różne
I ja nie kłamię
Miał nawet próżnię!
Podszedł doń człowiek
By kupić książkę
A ów manuskrypt
Stał się zalążkiem
Idei nasieniem
Miłym dotykiem
Nieposkromionym
Dzikim krzykiem
"Zmieniam me życie
A kto mi zabroni?
Jutro o świcie
Będę w harmonii!"


Pozdrawiam, Piotr Paweł.


Jutro o świcie będę w harmonii!

Przepowiednie o losach Polski

Polska Chrystusem narodów? Skądś znamy to hasło. Polska jako kraj oddany pod opiekę Maryi zażyje wiele cierpienia, ale będzie wyniesiony ponad inne narody.
Na pewno wielu z Was słyszało podobne przepowiednie, podobne hasła i poglądy. Cóż mogłem pomyśleć, gdy w ręce wpadły mi archiwalne numery czasopisma Nie z tej Ziemi? Dokładnie to czerwcowy numer z 1991 roku (czyli z roku, w którym się urodziłem). Mam nadzieję, że nie popełnię faux pas, jeśli wrzucę tutaj cały tekst. Niestety artykuł nie był podpisany, ale należy całkowicie do redakcji Nie z tej Ziemi, o ile ta redakcja jeszcze istnieje. Zapraszam do lektury:


Przepowiednie o losach Polski



"Przepowiadam ci Polsko- prorokował przeor Eustachiasz w 1449 r.- że zażyjesz wiele nędzy w przyszłych stuleciach. Zacna Polsko, jesteś szlachetna, wielka i wspaniała, atoli ty gardzisz swoimi mądrymi królami, a ponieważ tynimi gardzisz, przeto pójdziesz w rozsypkę (...) Będziesz wzdychała ze spokojem, ale ten nie prędzej się zjawi, aż w 7-ej liczbie, a spełni się w czasie siedem razy siedem. Wtedy przyjdzie książę pokoju w całym blasku i pokój panować będzie w twych murach i pałacach. Na koniec będą mieli lilię króla, którego długi czas nie chcieli lecz potem przyjmą go z radością".

Według wyliczeń dokonanych w 1938 roku przez prof. Bartłomieja Grocha owe "siedem razy siedem" to rok 1991. Do szczęścia jest już więc blisko, tym bardziej, że według innych interpretatorów ów książę pokoju- król przez lilię, to nikt inny, jak polski papież. Podobnie czasowo szczęście dla Polski zapowiadają interpretatorzy przepowiedni z XVI w., której autorem jest opat klasztoru cystersów w Jędrzejowie, Stanisław Reszka.
Sporządził on listę 17 symbolicznych przyszłych królów Polski i na okres panowania ostatniego zapowiadał: "Szczęśliwy król we wszystkim, do niego wrócą Prusy, nakłoni się Pomorze, Niemcy milczeć będą, ożyje z popiołów Polska, Łotwa obawiać się będzie, Moskwa się zadziwi, Francja zobaczy, że bez cudzych pieniędzy umocni się i wzrośnie Polska".
15 królów mieliśmy, bo za 15-go Alter Cracusa (Drugiego Kraka) uważano Piłsudskiego. 16-ty król- według prof. Grocha- "Słońce Ojczyzny" to Papież Polak. Czekamy więc na 17-go króla "Regnum Occasus" (Upadek królestw), z którymi jedni wiążą upadek monarchistyczno-dyktatorskiego rządzenia i rozkwit demokracji, a inni- upadek władzy wszelkiego rodzaju i pojawienie się króla rządzącego na zasadzie absolutnej równości wszystkich, jako przywódca patriarcha.
Prorok św. Malachiasz, który widział "Rosję jako maleńkie państewko, gdyż wszystkie inne narody, stanowiące zlep dzisiejszego kolosa- usamodzielnią się" o Polsce tak pisał: "Nieszczęśliwy, bohaterski naród. Zdradzony i opuszczony przez wszystkich przyjaciół i sojuszników, ponownie traci swą niepodległość. Lecz Polska powstając jak Feniks z popiołu, mężnie zrzuci pęta niewoli i stanie się jednym z mocarstw w Europie".
Tuż przed śmiercią na górze Synaj w 1840 r., 92-letni mnich z zakonu św. Franciszka wydał taką opinię: "Rosja będzie widownią najokropniejszych czynów zdrożności! Okrutna rewolucja połowę ludności pochłonie!... Polska zostanie samosilną, wielką i potężną, należeć będzie do rzędu mocarstw Europy".
Proroctwo związane z żoną czeskiego księcia Bożywoja Ludmiłą, żyjącą na przełomie IX i X w. w świetle dzisiejszych animozji celno- spożywczych brzmi mało prawdopodobnie, ale... Po zapowiedzi o powstaniu polskiego królestwa orła i rozerwaniu spróchniałych łańcuchów przez lwa czeskiego Ludmiła prorokuje:

"Lew i orzeł połączą swe siły
Aby się przysposobić
do sprawy odwetu
I aby ukarać okropną zdradę
Która tylko krwią zmyta być może
Lech i Czech poznają się jak bracia (...)"

Z kolei przepowiednia związana z Mickiewiczem, a według St. de Valoisa z duchem poety przemawiającym przez medium podczas seansu w Tęgoborzy w 1893 r. Spora część tej przepowiedni, zwłaszcza związana z II wojną światową sprawdziła się, podobnie jak i wybór Papieża Polaka: "trzy rzeki świata dadzą trzy korony pomazańcowi z Krakowa". Według tego proroctwa "Warszawa środkiem ustali się świata lecz Polski są trzy stolice" oraz "sięga nasz orzeł aż po Morze Czarne".
Polskę "od morza do morza" zapowiadali też inni prorocy m.in. biskup Cieplak w 1889 r. oraz Wernyhora.
Wymieniają oni na ogół Morze Czarne jako to drugie, z wyjątkiem ezoterystów, któzy widzieli rzecz inaczej. Według nich w 1990 r. cały świat wejdzie w okres wielkich kataklizmów: Francja, część Włoch, kraje bałkańskie i Niemcy zostaną zalane wodą. Japonia zniknie z mapy świata. Nienaruszone zostaną Hiszpania i Polska. Na wschodniej granicy Polski z 1939 r. ustali się wybrzeże morskie z półwyspem w postaci Litwy i część Białorusi (byłaby to też Polska od morza do morza, tyle że nie do Czarnego).
Ezoteryści zapewniali, że zginą miliony ludzi, a przeżyją jedynie ci, którzy oprą się o Ducha, a nie o Materię. Ponieważ materii jest u nas coraz mniej, a ducha coraz więcej- jest nadzieja, że przetrwamy.
W Krakowie twierdzi się nie bez racji, że wszelkie zło dla Polski zaczęło się po przeniesieniu stolicy do Warszawy. Na Wawelu znajduje się jeden z siedmiu tzw. kamieni indyjskich, którego energia ochrania znaczny obszar (inne mają się m.in. znajdować u podnóża piramid, w delcie Gangesu oraz między Eufratem i Tygrysem). Stwierdzenie istnienia owego kamienia dokonał po wojnie w obecności polskich uczonych przybyły profesor z Indii. Istnieniem owego kamienia tłumaczy się, że dopóki Polska była rządzona z Wawelu, mimo różnych kolei losu radziła sobie nieźle. Gdy stolica została przeniesiona do Warszawy, zaczęły się nieszczęścia.
Coś z prawdy o owej mocy znajdującej się na Wzgórzu Wawelskim musi być, bowiem tylko cudem można tłumaczyć fakt, iż mieszkańcy Krakowa mimo usilnego zatruwania ich przez Śląsk, hutę do niedawna im. Lenina oraz braci Czechów- żyją mimo wszystko, a miasto istnieje mimo tylu wojen i nieudanych prezydentów. Wniosek jest oczywisty: prezydent musi zamieszkać na Wawelu, a stolica powrócić do Krakowa.




Szkoda, że jest tu niewielu czytelników, bo chętnie podyskutowałbym na tematy paranormalne z kimś zainteresowanym tematyką od przepowiedni, po hipnozę, aż po NWO. Myślę nawet, że otworzę tu specjalną rubrykę "paranormalności" i będę co jakiś czas ją uzupełniał.

Chcę to mieć

Każdy ma jakieś zachciewajki. Niektórzy mierzą nisko, ze względu na finanse albo niskie poczucie własnej wartości, ale są też tacy, którzy marzeniami mierzą w szczyty gór. Jeśli mają pieniądze, to wiadomo że jest im łatwiej, ale najczęściej zdarza się tak, że z forsą odblokowuje się pewna furtka odpowiedzialna za nerw wydawania pieniędzy. To tak jak z przeprowadzką do większego miasta, gdzie jesteśmy nowi i nikt nas nie zna- czujemy podniecenie i stajemy się personami, które zostałyby wyśmiane na naszym wiejskim podwórku, ale tu, w wielkim mieście, wyrażamy siebie.
Poznałem kilku rodowitych warszawiaków, żaden z nich nie wyróżniał się różowymi spodniami, okularami zerówkami i innym tego typu hipsterstwem. To byli normalni, spokojni ludzie, bez cienia pogardy dla ludzi nie-ze-stolicy. Ale muszę wrócić z tej dygresji na główne tory mojej wypowiedzi. Porównuję to, z tego względu, że jeśli dostajemy pieniądze, to mamy możliwości, możemy kupić co chcemy, nie patrząc na innych (ale najczęściej właśnie patrząc na innych- bo Zośka ma 50 cali, plazmęęę!).
Bogaci od urodzenia, nie mają takiego ciśnienia na rozpieprzanie wszystkich oszczędności, bo wiedzą, że oszczędność prowadzi do bogactwa. Czas skończyć mądrości, bo i tak wiem, że w przyszłości będzie mnie stać na dobrą zabawę w życie, bez kredytów, bez zmartwień o to, co do gara włożyć, dlatego zacznę tworzyć tę rubryczkę "Chcę to mieć". Będę ją prowadził od czasu do czasu, gdy zauważę, że lista moich zachcianek jest duża. Na jeden post "chcę to mieć" będą przypadały tylko 3 rzeczy, abym mógł wybierać tylko priorytetowe marzenia!

Nr 1 - konsola Xbox 360

Zacząłem od Xboxa, ale uważam, że PS3 też trzyma poziom, ale nie dałem go tu, bo wychodzi nowa konsola  od Sony (PS4), a nie wiem, czego można się po niej spodziewać.


Cena: (z Kinectem i grami) około 1200 złotych


Nr 2 - zegarek Jacques Lemans UEFA Champions League

Jestem wielkim fanem zegarków oraz piłki nożnej, dlatego nie widzę powodu, by nie połączyć tego w jeden produkt i cieszyć się z przyjemnego i pożytecznego urządzenia.


Cena: 980 złotych

Nr 3 - płyta Bon Jovi - Greatest Hits

Tym razem trochę skromniej, ale chęć posiadania oraz niska cena, prawdopodobnie pozwolą mi zrealizować ten zakup. Wszystkie najlepsze kawałki Bon Jovi na dwóch płytach. Nic tylko brać i słuchać :)


Cena: 45 złotych


To wszystko w tym odcinku "Chcę to mieć". Następny będzie albo w weekend, albo w przyszłym tygodniu i prawdopodobnie będzie to więcej pozycji.

poniedziałek, 11 marca 2013

Sprawiedliwie

Witajcie ponownie. Wpadłem tu na kilka chwil, po to by podzielić się z wami częścią mnie. Opublikuję tu za chwilę jeden z moich pierwszych napisanych w życiu wierszy. Nie sądzę, że powinienem być zmieszany z błotem za mały zastrzyk poezji, zatem...


Sprawiedliwie

Każdy ma tyle...
Ile? Przez chwilę,
byle sprawiedliwie...
"Bogaty" ma miliony
Miliardy złotych
I ja mam miliony...
Innych radości!



W interpretacji zostawiam pełną dowolność :)


Miliony innych radości

W oczekiwaniu na lato

Zimowa pora jest okresem, w którym warto się zastanowić, co będzie, gdy się zrobi cieplej? Oczywiście wiadomo, że łatwiej będzie się opalić, wyjść do parku, nosić się w krótkich spodenkach itd.
Ale czy te plany są sprecyzowane?
Stworzyłem niedawno, razem ze swoją dziewczyną listę marzeń, które postaramy się zrealizować. Jak dobrze znałbym moje życie, to pomyślałbym że gówno mi się uda, a nie wakacje. Ale ten rok będzie inny. Stuprocentowo wszystko będzie lepiej, jeśli dać wiarę wydarzeniom, które zmieniły mnie jesienią. Zimowa pora tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że potrafię zaskoczyć sam siebie rzeczami, do których tak wcale nie w tak odległym okresie czasu, nigdy nie przywiązywałbym wagi.
Cóż to za lista planów?

1. Wypad nad jezioro (jak po prawej) na kompletnym chilloucie; dać nura w jezioro, poleżeć i pogadać z ludźmi na plaży

2. Domek. Nie mój własny, ale zabawa w biwakowanie na domku z zaufanymi ludźmi, przy których dobra popijawa nie zakończy się nieprzyjemnościami. Ognisko, grill włącznie w tym punkcie.

3. Narty wodne. Kajaki. Łódka.

4. Planem jest także dorobienie sobie trochę grosza do startu w studia magisterskie. Nie jest ważne jak i gdzie, ważne będzie ile.

5. Trochę świętego spokoju. Tak po ludzku, odcięcie się od wszystkiego na parę dni. Oaza ukojenia...

6. No, a reszta... będzie spontanem.

Spontaniczność jest o wiele lepsza, niż tworzenie całego rysopisu planów, chociażby z tego względu, że planu musisz się trzymać, bo się wszystko posypie, a nawet jak się trzymamy dokładnie schematu, to tracimy siły na czerpanie przyjemności z danych czynności, co wpędza we frustrację i całkowicie pierdoli radość, która powinna płynąć z wakacji, prawda?

Prawda.

Dobry wieczór

W końcu. Zacząłem pisać bloga, nie pamiętam już którego z kolei, ale czuję, że to jest ten, w którym uda mi się napisać więcej, niż jedną notkę. To także jest mój moment w życiu, moment w którym zaczynam realizować wszystkie swoje pasje i marzenia. Zaczynam od dzisiaj, od Przełomowego Poniedziałku.
Wiem, że już od kilku minut jest wtorek i do tego noc, a wszystkie sklepy są już zamknięte, ale przemianę zacząłem już w sobie od kilku godzin. Jak większa część tego społeczeństwa, potrzebuję aprobaty tego, co robię i tego oczekuję od czytelników tego bloga. Oczekuję także, że miło spędzicie tu czas, dowiedzie się czegoś nowego, a może coś zostanie przedstawione w innym świetle, odmiennym od waszego.

Tak właśnie będę wyglądał, kiedy będę myślał, o czym napisać kolejną notkę tutaj albo kiedy już będę pisał. Wyluzowany, ale z małym elementem niepewności. Uśmiechnięty, ale nie otwierający do końca swoich oczu, żeby za dużo złych promieni nie przedostało się do wnętrza czaszki. 


Dlaczego warto będzie czytać tego bloga?

1. Bo będę uzależniał, jak krucha blondynka. Obiecuję, a jak macie moje słowo, to i macie moje serce.

2. Bo upatruję szansy wybicia się, dzięki temu blogowi i nie ukrywam tego, że zależy mi na posłuchu.

3. Będą konkursy. Zajebiste konkursy, żadne zapchajszmelce.

4. Bo jestem tylko jednym z wielu blogerów i zaczynam od zera. No może od 0,2 bo jednak jakiś tam malutki bagaż doświadczeń jest. Taka mała walizeczka, w której mieszczą się jeno majtki. Obcisłe majtki.


Postanowiłem nie trzymać się jednego tematu, tylko będę zawierał w swoich przemyśleniach, artykułach, esejach, opowiadaniach, wierszach, notkach i co tam nie tylko poruszał wszystko. Od Boga, przez technologie, po kosmetyki. 

A to tak na dobry początek.